Jestem po maratonie z trzecim sezonem i tak: pierwsze dwa odcinki mocno średnie, wynudziłam się potwornie - może dlatego, że Billy mnie irytował i wnerwiał, natomiast od trzeciego wciągnęło mnie, i to mocno. Ostatni odcinek świetny, a scena z moją ukochaną piosenką to już w ogóle awwww
