Będąc w szpitalu i przed serialem chciałam sobie odświeżyć książkę, która kilkadziesiąt lat temu wywarła na mnie ogromne wrażenie. No i cóż... pewnych rzeczy nie warto sobie odświeżać, lepiej polegać na wspomnieniach, bo można się gorzko rozczarować. Moje współczesne odczucia: przegadany, wiele rzeczy nadaje się jedynie do wywalenia, bo jest zwykłym wodolejstwem bez najmniejszego znaczenia dla fabuły, byleby zwiększyć objętość, no i generalnie czytanie o śmiertelnej pandemii, jednocześnie leżąc w szpitalu i będąc chorą na Covid, nie wpłynęło za dobrze na mój odbiór

Teraz serial. Jestem jedynie po pierwszym odcinku, który - gdybym nie była na świeżo po książce (której nie skończyłam i choć minęły już 4 miesiące, to nadal nie dokończyłam i zapewne już tego nie zrobię), nie nadążyłabym za wszystkim, co upakowali do pilota, który niestety był zwyczajnie nudny i nie wciągnął mnie w najmniejszym stopniu - przygodę z nową ekranizacją zakończyłam na pilocie i szczerze wątpię, czy nadrobię resztę.