Odcinek 12, przedfinałowy.. W sumie nie mam już słów, żeby opisać, jak bardzo dobry jest ten serial. Jak gęsty, jak złożony, jak przemyślany, jak mroczny... Żaden tam procedural, każdy odcinek łączy się w całość, każde wydarzenie powraca, nic nie dzieje się bez przyczyny. Mikklasen jest wielki. Powiem tak. Obecnie coraz mocniej nakłada mi się na wizję aktorską Hopkinsa. Nie chodzi o to, że jest lepszy. Bo nie jest. Jest po prostu inny, ale paradoksalnie chyba bliższy temu, co jest w książkach. A słowa "Byłem ciekawy, co się stanie" doskonale oddają całą istotę tej postaci. Drobne gesty, z pozoru prawie że nieistniejąca mimika, ale te drobne spojrzenia, delikatny układ ust... To aktorstwo najwyższej próby, bez efekciarstwa, przecież nie zapominajmy, że Hopkins w pozostałych filmach poza "Milczeniem owiec" bawił się to rolą, był coraz bardziej groteskowy, choć nadal zachwycający oczywiście. W zasadzie wszystko w tym serialu jest znakomite. Nawet tak krótkie sceny, jak wizyta Crowforda u superwizora Hannibala, czyli Gillian Anderson. Kurczę, jak to jest zagrane! Trudno. I tak nikogo nie przekonam, bo pozostaję tu w mniejszości, zresztą w sumie nie o to chodzi. Ja po prostu się cieszę, że miałem okazję oglądać coś tak rewelacyjnego, więc się tym dzielę

I pierwszy raz zetknąłem się z tak ciekawym wykorzystaniem poetyki horroru - scena, w której pojawia się duch spalonej w komorze tlenowej dziewczyny jest z pozoru klasyką kina grozy. Jej ruchy, wygląd, brr. Ale paradoksalnie nie odczuwamy tego strachu, co w horrorze, bo zupełnie inna jest funkcja takiej prezentacji. To wizja Willa, która prowadzi - jak praktycznie każda - do odkrycia prawdziwej tożsamości największego mordercy w tym serialu
Tu też pojawia się pytanie, co się stanie w finałowym odcinku, zwłaszcza biorąc pod uwagę zapowiedzi, skoro powstaje drugi sezon? Tego, przyznam, absolutnie się nie domyślam

Według książki to Will odkrył prawdziwą tożsamość Hannibala, więc do tego prowadzi cały serial. Ale jak to i kiedy rozwiążą twórcy, pozostaje tajemnicą
