xvidasd napisał(a):A wyjaśnili co waliło te drzewa z takim rykiem w pierwszym sezonie?
To coś, co zjadło tego pilota we wraku samolotu i to coś, co zmuszało rozbitków to pozostania na plaży?
Tak z ciekawości pytam.
No to akurat wyjaśnili już dość dawno

To czarny dym, czyli Flock, czyli MIB, czyli brat Jacoba, ni to skrajnie negatywna, ni to pozytywna postać
Przepraszam, ale nie bardzo rozumiem problem z tym wyjaśnianiem (to nie do Ciebie, asd). Większość poszczególnych elementów znalazła swoje uzasadnienie, niektóre fajnie objaśniono (jak choćby to, że liczby w zasadzie nic nie znaczyły

- to taka interesująca adnotacja do dyskusji o tym, że wielu ludzi chce widzieć symbole, znaki tam, gdzie ich nie ma, wielu z nas temu uległo), niektóre nie (jak choćby samo powstanie czarnego dymu, bo trudno się zgodzić z tym, że zanim umarł, był - jako człowiek - szczególnie zły).
Problem, czym jest wyspa pozostanie bez odpowiedzi i akurat ja w pełni się z tym zgadzam. Twórcy zaczynali coś majaczyć o tym świetle, że to jakieś powszechne dobro, taki "pępek świata", ale pozostało to na szczęście w sferze niedopowiedzeń. Nie ma powodu, żeby wyjaśniać, czym jest wyspa. Ona w sumie była kolejnym, najważniejszym, obok Jacka, bohaterem serialu, czymś nieskonkretyzowanym, niejasnym, trochę jak ocean z powieści Lema "Solaris". Można sobie teraz gdybać, dobry pomysł, serial w ten sposób żyje.
Już dawno mówiłem, że nie może być mowy o "dobrym" zakończeniu tego serialu, jego formuła je uniemożliwiała. King zrobił to samo w "Mrocznej wieży" i po początkowym rozczarowaniu, przychodzi - przynajmniej w moim przypadku - jednak jakaś satysfakcja. Tak, było to miejscami mocno kiczowate, naiwne, quasimetafizyczne, ale też często ten serial taki był wcześniej. Ja tam nadal odczuwam wielką radochę, gdy przypominam sobie te wszystkie zagadki (Dharma nie musiała być wyjaśniana - ot, organizacja, która chciała poznać tajemnice wyspy, ale im się nie udało - co tu wyjaśniać, rozwijać? ), łazikowanie po opuszczonych stacjach, bunkrach, itp. Ale to tylko dodatki - zobaczcie, jak znaczą ewolucję przechodzili bohaterowie - jej, przecież to nie Bergman, a i tak mamy solidnie nieoczywiste postaci jak choćby Ben, ten najlepszy numer drugi
