Beata tylko jeszcze jest w tym kwestia taka, że chciałoby się żeby serial który się ceni zakończono w dobrym momencie.
Załóżmy że powstaje 6 sezon SN. Jest mega słaby. Nie udaje im się przebić tematu apokalipsy, oglądalność spada wraz z jakością, w końcu serial dostaje cancela i kończy się jak X-Files - genialny serial, ale lepiej by było jakby nie nakręcono ostatniego sezonu.
(na marginesie dodam że właśnie tego się spodziewam

)
No i co w takiej sytuacji? Nie lepiej żeby zakończyli na 5 sezonie? OK Lucek ubity, koniec apokalipsy, wiedziemy szczęśliwe rzeczy. Czasem ubijemy jakieś wendigo ale już nie latamy co odcinek z minami emo "jeny co my zrobili, jak my to powstrzymamy, o my biedni".
Teraz przejdę do bolejącej mnie kwestii, którą poruszył innuendo. Nie podał ci, Beato, uzasadnienia, więc ja ci podam, bo uważam tak samo.
Twórcy porwali się na coś praktycznie niemożliwego do zrealizowania w serialu TV - apokalipsę. Dodatkowo strzelili sobie sami w nogę, na wypadek gdyby chcieli robić 6 sezon - bo ludzie nie wierzą że można dać coś lepszego od apokalipsy. Tak żeby nie było rozczarowania 'eee, co to jest, w porównaniu z tym co było w poprzednim sezonie...". Zresztą Kripke ciągle mówił że SN był rozplanowany na 5 sezonów i tyle - i za to go szanuję. Teraz powinien być koniec, tak mówi fabuła, tak mówi Kripke, tak mówię ja jako widz.
Ale wracając do tematu apokalipsy. Otóż w moim odczuciu jest ona realizowana nieudolnie. Co było oczywiste, bo po prostu SN nie ma kasy żeby to zrobić dobrze. Po Ziemi jeżdżą już jeźdźcy apokalipsy (niestety każdy przedstawiany jako człowiek - taniej), tymczasem nie ma pożogi, nie ma paniki, większość ludzi nawet nie ma nawet pojęcia że trwa apokalipsa. Lucyfer sobie chodzi i robi nie wiadomo co, Wojna rozpętała szaleństwo w... jednym miasteczku, po czym dała sobie odciąć palec z pierścieniem i zniknęła (!), Głód i Śmierć też działają na taką skalę że się chce płakać ze śmiechu. To nie apokalipsa. To para-apokalipsa.
Ale jakby tego mało, ostatnich kilka odcinków to istne zapchajdziury, rodem z 1 sezonu - misje typu OK jest jakiś duch, jedziemy, zabijamy go i nara. To nie czas na to! Dlatego właśnie odnoszę (i jak widzę, nie tylko ja) że twórcy już teraz się trochę męczą i nie wiedzą jak rozciągnąć tą nieszczęsną apokalipsę na 22 odcinki. Co piątek słyszę od kolegów skargi: eee, no coo jest, znowu odcinek o niczym. I z tym się zgadzam. Sammy i Dean znowu podróżują w czasie, znowu giną i zostają wskreszeni, zakompleksiony nastolatek kradnie Samowi ciało... porażka. Znaczy odcinki same w sobie nie są złe. Są takie 4/6. Ale nie w takim momencie. Nie na parę epizodów przed season finale gdzie polegnie Lucyfer. Zadźgany sztyletem, otruty albo zabity w równie oszczędnościowy sposób.
Zawsze broniłem SN. Zawsze. Wciąż jest w moim TOP 5 najlepszych seriali. I będę jechał po każdym który będzie szukał dziur w całym. Ale tu pojawiają się już dziury, niestety. Niechętnie, ale muszę to przyznać.
A w kwestii twoich wypowiedzi popieram w 100% nova.nike.
Nikt ci nie każe oglądać

KAŻE! Mam przerywać serial w połowie i nie poznać zakończenia?